Góry, śnieg i rozpoznanie

Góry, śnieg i rozpoznanie

W dzień średnia temperatura wynosiła minus dwanaście stopni Celsjusza, w nocy była nawet dwa razy niższa. Nie przeszkadzało to jednak żołnierzom z kompanii rozpoznawczej 10 Brygady Kawalerii Pancernej w zrealizowaniu założonych celów podczas szkolenia w górach Izerskich.

Prowadzenie działań w specyficznym środowisku walki – taki był temat trzydniowego szkolenia w trakcie którego zwiadowcy ze świętoszowskiej jednostki zmagali się z górskim terenem, śniegiem, niskimi temperaturami oraz ograniczoną widocznością. W wykonywaniu zadań przeszkadzało im jeszcze coś. Każdy z żołnierzy prowadził wewnętrzną walkę z samym sobą, ze swoją psychiką, po to aby po kilkudziesięciu godzinach spędzonych w górach, móc z dumą i zadowoleniem powiedzieć – „Dałem radę, nie było aż tak źle”.

Razem z podoficerami i szeregowymi z kompanii rozpoznawczej obecni byli także oficerowie – dowódca kompanii, porucznik Marcin Nieckarz oraz oficer z Sekcji Rozpoznania pancernej brygady, kapitan Łukasz Dzięcielski, który w poprzednich latach niejednokrotnie uczestniczył w zimowych górskich szkoleniach zwiadowców, jako dowódca plutonu oraz zastępca dowódcy kompanii. Dla części żołnierzy był to kolejny wyjazd w góry, gdzie każdego dnia pokonywali kilometry po ośnieżonych szlakach. Jednak niektórzy z takim szkoleniem spotkali się po raz pierwszy. Zwiadowcy, którzy przybyli do kompanii rozpoznawczej w ostatnich miesiącach nie wiedzieli dokładnie czego mogą się spodziewać, a realia nietypowych zajęć znali tylko z opowieści swoich doświadczonych kolegów. Tym razem również oni mogli się zmierzyć ze wszystkimi przeciwnościami, których z całą pewnością nie brakowało przez te trzy dni.

Żołnierze doskonalili swoje umiejętności z zakresu realizacji zadań w środowisku górskim zimą, w tym technik pokonywania terenu, nawigacji, organizacji posterunków obserwacyjnych, organizacji bytowania oraz współdziałania w zespole. Podczas gdy jeden pluton pokonywał wyznaczony odcinek terenu na nartach biegowych. Drugi w tym czasie przemieszczał się, wykorzystując do tego celu rakiety śnieżne. W trakcie wykonania marszu żołnierze posiadali oczywiście obowiązkowe wyposażenie, które zabrali ze sobą w plecakach. Było tam wszystko to, co miało zapewnić zwiadowcom przetrwanie w niekomfortowych warunkach oraz wykonywanie zadań, które stawiali im przełożeni. Z każdym pokonywanym kilometrem plecaki wydawały się być coraz cięższe, a wysoki śnieg dodatkowo utrudniał marsz.
Po pokonaniu kilkunastu kilometrów, które wiązały się z nieustannym szkoleniem i doskonaleniem wiedzy oraz posiadanych umiejętności, żołnierze mogli rozpocząć przygotowanie do noclegu. Rozpocząć, ponieważ zanim udali się na zasłużony odpoczynek, musieli sami przygotować sobie miejsce do spania. Nocowali w terenie przygodnym , czyli tam, gdzie skończyli marsz. I tak przez trzy dni.

- Z całą pewnością nie było to łatwe szkolenie. Żołnierze musieli wykazać się dużą odpornością, zarówno fizyczną jak i psychiczną, pokazać, że są zdolni do wykonywania zadań przy skrajnie niskich temperaturach oraz zmęczeniu, które nie opuszczało ich przez te kilkadziesiąt godzin spędzonych w górach. Ja jako dowódca kompanii mogę powiedzieć, że postawione zadania wykonali naprawdę dobrze. Kolejne szkolenie w górach czeka nas w marcu. Wtedy będzie możliwe zweryfikowanie tego, czego żołnierze nauczyli się. – powiedział dowódca kompanii rozpoznawczej 10 Brygady Kawalerii Pancernej, porucznik Marcin Nieckarz.
.
(info: kpt.Katarzyna Sawicka, 10BKPanc)